Opozycja dalej mówi przekazem z Kremla. Apeluję, żebyście nie wprowadzali w błąd Polaków. Eksportujemy wykorzystywany do produkcji stali węgiel koksowy. Nie da się go użyć w domach! – napisał 17 września br. na swoim Twitterze wicepremier Jacek Sasin. Problem w tym, że wicepremier mija się z prawdą, albo został źle poinformowany przez swoich współpracowników.

Koks powstaje w wyniku procesu termicznego nazywanego koksowaniem, w którym przerabia się węgiel kamienny o specyficznych parametrach. Do produkcji koksu używa się węgla, który może być spalany w normalnych piecach. Byłoby to oczywiście marnotrawstwo w normalnych warunkach, bowiem za koks uzyskuje się zdecydowanie wyższą cenę, niż za węgiel energetyczny. Ale Polskę czeka poważny problem deficytu od 2 do 4 mln ton węgla dla konsumentów indywidualnych. W takich warunkach warto zadać pytanie, czy Polska powinna eksportować węgiel?

Zupełnie musi zaskakiwać eksport węgla energetycznego, tego samego, który jest dzisiaj na gwałt poszukiwany na rynkach zagranicznych przez spółki skarbu państwa. Z informacji kierowanego przez Pana Sasina ministerstwa wynika, że w 2022 roku Polska wyeksportowała 2,877 mln ton węgla, z czego koksowego – 1,434 mln ton. Tylko do maja 2022 roku wyeksportowano z Polski 1,44 mln ton węgla energetycznego (czyli tego, którego brakuje na rynku krajowym). Do Czech trafiło 631 tys. ton, do Ukrainy 431 tys. ton (ma wrócić ok. 100.000 ton, po rozmowach Premiera Morawieckiego z Prezydentem Zełenskim). Do Niemiec trafiło 173 tys. ton. Za eksport odpowiada przede wszystkim państwowy Weglokoks, ten sam, który otrzymał zadanie od Premiera organizacji interwencyjnego importu węgla  skądkolwiek jest to możliwe.

 

Źródło: legeartis.pl