To dobrze, że pieniądze na wsparcie transformacji regionów górniczych będą pochodziły z Unii Europejskiej. Trzeba je dobrze zagospodarować, będą z pewnością potrzebne na przekwalifikowania, czy też wsparcie przedsięwzięć związanych z przeobrażeniami gospodarki – podkreśla Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.

Przypomnijmy, Komisja Europejska zaproponowała 27 maja br. radykalne zwiększenie kwoty Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST) do 40 mld euro. Środki te mają zostać przeznaczone na inwestycje w energetykę, gospodarkę i przedsięwzięcia o charakterze społecznym.

- Chodzi o regiony przechodzące transformację w ramach polityki klimatycznej UE. To nie dotyczy tylko śląska, ale także Bełchatowa czy okolic Konina, dawnego PAK, a w przyszłości z pewnością również Turoszowa. To są środki przeznaczone na osłabienie skutków transformacji gospodarczej, bo jak każda transformacja, będzie ona dolegliwa społecznie – wskazuje Janusz Steinhoff.

Były wicepremier uspokaja jednak, że nie ma możliwości raptownego odejścia od węgla.

- Odejście od węgla w elektroenergetyce w ciągu 5, 10 czy 15 lat jest wykluczone. Naszej energetyki nie przestawimy w tak krótkim czasie na inne tory. Produkcja energii elektrycznej w elektrowniach na paliwo stałe, czyli z węgla brunatnego i kamiennego, będzie jednak coraz droższa, bo wysokie są ceny emisji dwutlenku węgla. I z tego powodu paliwa stałe będą powoli wychodziły z miksu energetycznego, lecz z pewnością nie w najbliższej przyszłości. Chyba, że pojawią się technologie przyjazne środowisku i opłacalne do realizacji – wyjaśnia Janusz Steinhoff. Jak podkreśla w rozmowie z dziennikarzem portalu nettg.pl, niektóre kopalnie na Górnym Śląsku wyczerpały już swoje zasoby i trzeba będzie pogodzić się z ich zamknięciem. Na budowę nowych nie ma niestety przyzwolenia społecznego ani projektów, które byłyby możliwe do realizacji z ekonomicznego punktu widzenia. Ponadto polskie górnictwo boryka się z coraz trudniejszymi warunkami geologiczno-górniczymi. W wielu kopalniach występuje zagrożenie metanowe i tąpaniowe.

- Bezpieczeństwo górników było i jest priorytetem każdego rządu. Nie można na nim oszczędzać, a jednocześnie generuje ono spore koszty. Musimy się liczyć z redukcją wydobycia węgla na Górnym Śląsku. Tu apel do polityków: Z górniczymi załogami należy rozmawiać o przyszłości poważnie i rozważnie, nie można zaklinać rzeczywistości. Jeśli będziemy utrzymywać kopalnie, które nie mają wystarczających zasobów i nie są w stanie wydobywać węgla w sposób rentowny, to będziemy musieli je utrzymywać z pieniędzy, które powinny zostać przeznaczone na inwestycje w kopalniach przyszłościowych. Tym samym pogrążymy całe górnictwo – dodaje były wicepremier i minister gospodarki.

Janusz Steinhoff akcentuje pilną potrzebę podjęcia rozmów z parterami społecznymi i podjęcia poważnych decyzji. Te decyzje – jak podkreśla - nie mogą wiązać się ze zwolnieniami grupowymi górników.

- Należy ponownie stworzyć system dobrowolnych odejść. Dać ludziom możliwość przekwalifikowania lub alokować załogi pomiędzy kopalniami. Rząd Jerzego Buzka prowadził swój program restrukturyzacji przemysłu węgla kamiennego wydając na ten cel ponad 1,5 mld zł. To był górniczy pakiet socjalny, przekwalifikowania, odprawy i urlopy górnicze. Chętnych zgłosiło się więcej niż było środków w budżecie przewidzianych do wydania na ten cel. Koszty restrukturyzacji są olbrzymie i dobrze, że będzie można skorzystać w tym przypadku ze środków unijnych – podsumowuje Janusz Steinhoff.